Konsument jest obecnie jedynie narzędziem do osiągania celów zarobkowych przez organizacje quasi-konsumenckie.
Zagadnienie niedozwolonych postanowień umownych od wielu lat spędza sen z powiek nie tylko przedsiębiorcom, ale również sędziom rozpatrującym kolejne pozwy o uznanie postanowień wzorca umowy za niedozwolone. Stosowanie instytucji, której głównym celem miała być ochrona konsumentów, uległo tak znaczącym niekorzystnym zmianom.
Wynika to ze zjawiska tzw. szantażu klauzulami. Różne podmioty (przede wszystkim stowarzyszenia) wyszukują we wzorcach umów stosowanych przez przedsiębiorców postanowienia wpisane już do rejestru niedozwolonych postanowień umownych, a następnie kierują pozwy do Sądu Ochrony Konkurencji i Konsumentów (SOKiK). W praktyce każde kwestionowane postanowienie zawarte jest w oddzielnym pozwie.
W razie przegranej dla pozwanego przedsiębiorcy oznacza to zwielokrotnienie kosztów postępowania. Jednocześnie przedsiębiorca otrzymuje też od takiego podmiotu "propozycję nie do odrzucenia" w postaci wycofania pozwów w zamian za odpowiednią opłatę na "cele statutowe stowarzyszenia".
Problem próbowało rozwiązać Ministerstwo Sprawiedliwości, obniżając minimalne stawki zastępstwa procesowego w sprawach o uznanie postanowień wzorca umowy za niedozwolone z 360 zł do 60 zł. Niestety, przyniosło to efekt odwrotny do zamierzonego. Do SOKiK zaczęło wpływać wiele pozwów (nawet dotyczących tej samej klauzuli) od różnych osób fizycznych, jednak reprezentowanych przez tego samego pełnomocnika.
W efekcie w ciągu ostatniego roku liczba spraw o uznanie postanowień wzorca umowy za niedozwolone wzrosła kilkakrotnie, korkując i tak już przeładowany tymi sprawami SOKiK.
Wobec zalewu pozwów sędziowie sami zaczęli szukać sposobów na ograniczenie ich liczby. Część z nich, opierając się na uchwale Sądu Najwyższego z 19 grudnia 2003 r. (III CZP 95/03) i powadze rzeczy osądzonej, stwierdza, że wcześniejsze wpisanie do rejestru postanowienia tożsamego z postanowieniem będącym przedmiotem postępowania sądowego wyłącza możliwość merytorycznego rozpoznania sprawy, czego efektem jest odrzucenie pozwu. Natomiast w sytuacji, gdy wpis do rejestru został dokonany już po wniesieniu pozwu, sądy umarzają postępowanie.
Niektórzy sędziowie, nie idąc tak daleko, obniżają koszty zastępstwa procesowego przyznane powodowi lub zwalniają pozwanego z innych kosztów, gdy pozew nie został poprzedzony wezwaniem do zaniechania naruszeń prawa. Jak wskazał SOKiK w wyroku z 14 marca 2013 r. (XVII AmC 6071/12), celem działalności stowarzyszenia powinno być bowiem działanie w interesie publicznym, czyli dla ochrony praw i interesów konsumentów, a nie działalność zarobkowa polegająca na generowaniu zysków z zasądzanych od małych przedsiębiorców kosztów zastępstwa procesowego.
Analiza bieżącej linii orzeczniczej Sądu Najwyższego (SN) daje nadzieję na zmianę powyższych praktyk nieuczciwych stowarzyszeń. W szczególności na uwagę zwraca uchwała SN z 13 grudnia 2013 r. (III CZP 73/13), w której SN podjął próbę wyjaśnienia, co oznacza użyte w art. 47943 k.p.c. określenie, że prawomocny wyrok stwierdzający uznanie za niedozwolone postanowienia wzorca umowy ma skutek wobec osób trzecich.
Zgodnie z dotychczasową linią orzeczniczą postanowienia wpisane do rejestru wywierały skutek również wobec innych przedsiębiorców, którzy w swoich wzorcach stosowali tożsame klauzule. Taka interpretacja została skrytykowana przez SN, który podniósł, że takie rozumienie "skutku wobec osób trzecich" prowadziłoby do ingerencji w interesy tych przedsiębiorców, którzy nie brali udziału w postępowaniu sądowym i nie mieli możliwości obrony swoich praw.
Nie znając wzorca, w którym znajdowało się postanowienie wpisane do rejestru, przedsiębiorcy ci nie znają kontekstu, w jakim podjęte zostało dane postanowienie. Dodatkowo brak uzasadnień wielu wyroków lub też brak ich publikacji w rejestrze prowadzonym przez prezesa UOKiK powoduje, że przedsiębiorcy nie są w stanie odczytać motywów uznania danego postanowienia za niedozwolone.
Z tego względu z uznaniem należy przyjąć stanowisko SN, zgodnie z którym abstrakcyjna kontrola wzorca umownego nie może prowadzić do generalnego wyłączenia danej klauzuli z obrotu, a w związku z tym powaga rzeczy osądzonej nie może się rozciągać na podobne lub nawet takie same postanowienia stosowane przez innego przedsiębiorcę w innym wzorcu.
Powyższe stanowisko znalazło już swoje odzwierciedlenie w kilku bieżących wyrokach SN (m.in. II CSK 708/12; IV CSK 142/13). Przykładowo w wyroku z 12 lutego 2014 r. (III SK 18/13) SN potwierdził, że ani wyrok SOKiK, ani wpis postanowienia do rejestru nie wiąże w sprawach dotyczących innego przedsiębiorcy, nawet jeżeli kwestionowane w takim postępowaniu postanowienia wzorca umowy mają tożsame brzmienie, co postanowienia uznane wcześniej za niedozwolone i wpisane do rejestru.
Skutki powyższej linii orzeczniczej nie ograniczają się jedynie do abstrakcyjnej kontroli wzorców umowy, ale powinny również oddziaływać na postępowania prowadzone przez prezesa UOKiK. W szczególności powinno to mieć wpływ na wykładnię art. 24 ust. 2 pkt 1 ustawy o ochronie konkurencji i konsumentów. Zdaniem SN przepis ten nie uprawnia prezesa UOKiK do samodzielnego określenia, czy postanowienie wpisane do rejestru w związku z wydaniem wyroku przeciw jednemu przedsiębiorcy może być uznane za takie wobec innego przedsiębiorcy.
Z tego względu nie można uznawać za praktykę naruszającą zbiorowe interesy konsumentów zachowania innego przedsiębiorcy polegającego na stosowaniu postanowień wpisanych do rejestru i nakładaniu kar pieniężnych z tego tytułu. W konsekwencji prezes UOKiK może uznać za praktykę naruszającą zbiorowe interesy konsumentów jedynie dalsze stosowanie postanowienia, którego treść jest identyczna z treścią postanowienia wpisanego do rejestru, tylko przez tego samego przedsiębiorcę, który uczestniczył w tym postępowaniu sądowym.
Niestety, prezes UOKiK w swoich decyzjach zdaje się nie zauważać zmienionej linii orzeczniczej SN i cały czas uznaje postanowienia stosowane przez innych przedsiębiorców naruszające zbiorowe interesy konsumentów.
Autor: Przemysław Rybicki, radca prawny
Źródło: Rzeczpospolita