Kupić, nie kupić oto jest pytanie? - artykuł Tadeusza Komosy

Od kilku miesięcy biznesowe media pełne są doniesień, komentarzy i analiz, które dotyczą kwestii, czy czas osłabienia koniunktury lub wręcz recesji (w skali niektórych sektorów gospodarki takie zjawisko występuje) to właściwy moment na fuzje i przejęcia. Zdania są podzielone.
Niektórzy analitycy lub przedstawiciele biznesu twierdzą, że to czas dający dobrą sposobność do transakcji M&A. Uważają, że okres gorszej koniunktury daje możliwość rozwoju. Podkreślają, że przejęcia i fuzje dokonane w takim czasie przynoszą największe korzyści, tworzą wartość po stronie nabywcy, w przeciwieństwie do transakcji dokonywanych w okresie szczytowej koniunktury.
Z drugiej strony, słychać też głosy daleko bardziej sceptyczne i to tak ze strony potencjalnych sprzedawców, jak i kupujących. Pierwsi wskazują, że od transakcji odstraszają rażąco niskie wyceny. Drudzy, zwłaszcza fundusze private equity, zwracają uwagę, że w takiej sytuacji rzetelnej wyceny dokonać nie można, a nie są skłonne uprawiać w tym zakresie hazardu. Trzeba przeczekać to najczęściej konkluzja ich dywagacji. Tak ogólnie, jak wyżej, zakreślonego problemu niepodobna rozstrzygnąć kategorycznie i jednoznacznie. Nie można jasno powiedzieć, że dany moment jest dobry lub najgorszy, jeśli nie doprecyzujemy pytania.
Po pierwsze, dla kogo? W kilku ubiegłych latach, kiedy często bywało, że negocjacje cenowe zaczynały się od ceny wywoławczej 78 razy EBIDTA, można było powiedzieć, że był to czas zły dla kupujących, którzy niejednokrotnie zmuszani byli przepłacać za nabywane aktywa. Dziś są w znacznie lepszej sytuacji.
Do zagadnienia można podejść zgoła inaczej niech przemówi statystyka. Wynika z niej, że liczba transakcji M&A w Polsce w I kwartale 2009 r. spadła o 8 proc., ale już ich wartość o blisko 20 proc. Wniosek prosty czasy muszą być zatem złe, bo skoro niewidzialna ręka rynku tak to urządziła, to znaczy, że ze zbiorowej mądrości przedsiębiorców płynie konkluzja, że transakcji tego typu nie należy dokonywać.
Czy nie można jednak wyciągnąć, chociażby z tej statystyki, innych wniosków? Otóż, uprawniona wydaje się teza, że, w odniesieniu do polskiego rynku mamy do czynienia z dobrymi czasami dla małych i średnich (pod względem wartości) transakcji. Skoro w polskiej gospodarce dominują właśnie SME (małe i średnie przedsiębiorstwa red.), to wydaje się, że jest to dobry czas, aby mali i średni przedsiębiorcy skorzystali z okazji i wolni od presji większych graczy, najczęściej łatwiej wygrywających konkurencję cenową, konsolidowali się, na przykład w ramach sektorów.
W ten sposób mogliby łatwiej przetrwać ciężkie czasy, jeżeli koszty integracji są niższe od dobrodziejstw synergii, i przygotować się lepiej do kolejnej fazy ekspansji lub do sprzedaży w lepszych czasach, kiedy ogólna koniunktura się poprawi, a ceny w transakcjach M&A wrócą do poziomu 7 razy EBIDTA.
Wydaje się, że na przeszkodzie temu procesowi stoją dwojakiej natury przyczyny. Nie ma wśród nich wymienianego przy każdej okazji braku finansowania długiem. Można bowiem przeprowadzić takie transakcje praktycznie bezgotówkowo, jako połączenie dwóch przedsiębiorców (spółek). Warto nadmienić, że ostatnie zmiany przepisów dotyczących łączeń spółek handlowych uczyniły proces fuzji łatwiejszym i mniej kosztownym. Zadziwia nikła świadomość tej problematyki wśród polskiego średniego biznesu. Kiedy mowa o fuzjach i przejęciach, najczęściej myśli się tylko o tych drugich, a zaraz po tym o braku finansowania na taką transakcję i na tym proces się kończy.
Co zatem wstrzymuje SME od połączeń? Po pierwsze, daleko posunięta, krótkookresowa ostrożność przysłaniająca wizję długofalowych korzyści. Po drugie, brak wiedzy i umiejętności niezbędnych do przeprowadzenia takiej operacji i niechęć do korzystania z zewnętrznej pomocy w tym zakresie.
W tym względzie polscy mali i średni przedsiębiorcy popełniają kardynalny błąd. Właśnie teraz jest czas, aby tego się nauczyć. Nawet duże firmy doradcze są skłonne zajmować się takimi transakcjami, na które w czasach hossy nawet by nie spojrzały. Warto zatem rozejrzeć się w poszukiwaniu kompatybilnego partnera do fuzji i w międzyczasie intensywnie uczyć się wykorzystywać każdą sposobność na rozwój, nawet w tych trudniejszych czasach.
Tadeusz Komosa

Source
Parkiet